poniedziałek, 8 czerwca 2020

Rozdział XVII (Antonina Sikora)


Po kilku minutach ciszy powietrze odezwało się:
- Jeśli pójdziecie za mną, to wam pokażę.
- Pójdziemy, jeśli obiecasz, że nikomu nie stanie się krzywda - powiedziała mama z widocznym strachem.
- W takim razie zostańcie, tutaj nigdy nie jest bezpiecznie - odpowiedziało powietrze.
- Co masz na myśli? –s pytał tata.
- Jesteśmy w zakazanym mieście, myślisz, że ktoś nazwał je tak przypadkowo? – spytała kula.
Zapadła cisza.
- Jesteśmy w starym laboratorium robotów, tutaj były robione jedne z pierwszych robotów, a jak pewnie wiecie, nic nigdy nie wychodzi za pierwszym razem. Na korytarzach można spotkać czasem źle zaprogramowanego robota, a więc kto jest na tyle odważny, żeby za mną iść, proszę podnieść rękę.
Po chwili ciszy rodzina kolejno podnosiła ręce.
- Dobrze, więc jeśli idziemy wszyscy, powinniście wiedzieć, że nikomu podczas drogi nie wolno się odzywać ani zadawać żadnych pytań, nawet szeptem - powiedziała kula - IDZIEMY!
Po kilku godzinach drogi natknęli się na dwie pary metalowych drzwi.
- Już możecie mówić - powiedziało powietrze.
- Dokąd prowadzą te drzwi? - spytała Ola.
- Jedne do starego laboratoriom, a drugie do energii – odparło powietrze.
- Skąd mamy wiedzieć, które wybrać? - spytał Staś.
-I tu właśnie zaczyna się utrudnienie - odpowiedziało z satysfakcją powietrze – zadam wam zagadkę, jeśli odpowiecie poprawnie, powiem wam, które drzwi prowadzą do energii.
- A co, jak nie zgadniemy? - spytała ciocia.
- Zobaczycie - powiedziała wesoło kula - możemy zaczynać?
- Tak - odpowiedziała niepewnie mama.
- Dobrze- zagadka brzmi:
- Nie ma nóg, a się porusza?
- Wąż - odpowiedział po chwili Staś.
- Bystry z ciebie chłopak, udało ci się rozwiązać zagadkę - powiedziało powietrze.
- Czyli oddasz nam energię? – spytała Ola…

sobota, 25 kwietnia 2020

Rozdział XVI (Alicja Gamańska)


W zakazanym mieście było strasznie, wszystko było czarne, a niebo przysłaniała ciemna chmura. Dzieci bardzo się bały, ale na szczęście tata zauważył świecącego motyla.
- Patrzcie! – krzyknął tata – Idziemy! Szybko!
Cała gromada posłuchała taty i ruszyli jego śladem. Kiedy wędrowali za dziwnym motylem, nagle poczuli chłód. Nie wiedzieli o tym, ale stali właśnie na zamarzniętym jeziorze.
- Dlaczego tu jest tak zimno? – spytała Ola – Przydałoby się ogrzewanie – dodała.
Cała reszta pokręciła twierdząco głowami.
- Chyba jesteśmy na lodzie – powiedziała mama i zapytała – Co z tym motylem?
Wszyscy przez chwilę główkowali, aż w końcu Stefan rzekł:
- Zobaczcie, przecież to on.
       Ciocia Ela wytrzeszczyła oczy, a cała reszta czekała na wynik. Minęło trochę czasu zanim odnaleźli motylka, ale, w końcu im się udało. Przed nimi stała wielka kula, która wyglądała jak słońce. Tata niezdarnym krokiem przybliżył się do nieznanego obiektu, ale odskoczył, bo kula zaczęła mówić.
- AAA to ludzie! – krzyknęła przerażona – Mówcie, skąd jesteście i kto was przysłał?! – zapytała groźnie.
Przez chwilę panowała cisza, ale w końcu ktoś przemówił:
- Przysłał ich tu sam profesor Technol, są z przeszłości – powiedział cichutko motyl.
Wszyscy popatrzyli na motyla.
- Skąd to wiesz? – zapytał Stefan – Jesteś jasnowidzem?
Cała reszta popatrzyła na motyla, ale on nic nie odpowiedział.
- Skoro przysłał was tu Technol – ciągnęła dalej Kula – To chcecie mnie powstrzymać, takk?! – krzyknęła ze grozą.
- Nie bardzo rozumiem, pani… - powiedziała mama, skłoniwszy się nisko – Nie mamy złych zamiarów, chcemy tylko, żeby Robbio odzyskało dawną energię.
Wszyscy popatrzyli z przerażeniem na mamę, ale ona nie wydawała się przestraszona.
- Nie jestem ,,pani”, jak mówisz, jestem powietrzem, które zbiera energię i tylko wtapiam się w ciała innych przedmiotów lub robotów – żachnęło powietrze (kula).
Wszyscy chcieli zadać pytanie powietrzu, ale ona chrząknęła i cała grupa ucichła.
- Rozumiem więc, że nie jesteście wrogami – powiedziała nieco spokojniej niż wcześniej.
Po namyśle cała piątka odpowiedziała, że przybyli odzyskać energię i przywrócić ład.
- No to wam się nie uda! – fuknęła i pokulała się do nich, ale mały motylek ich obronił swoimi skrzydełkami i odepchnął kulę tak mocno, że zostało z niej powietrze. Grupka ludzi zaczęła dziękować motylkowi, ale powietrze znowu uderzyło, tym razem już bez swojej broni – energii.
- A więc to ty ukradłaś energię! – krzyknął Stefan.
- Ale zrobiłam to z jednego powodu – wyszlochało powietrze.
- Jakiego? – spytał Stefan.

środa, 8 kwietnia 2020

Rozdział XV (Zuzanna Stachowiak)


Po jedzeniu rodzina obmyślała plan na najbliższe dni.
- Może przeteleportujmy się do Francji – powiedziała Ola.
- A może do Kanady? – powiedziała mama – Zawsze chciałam odwiedzić miasto Calgary.
- Nie. Tylko nie do Kanady - wtrącił się Stefan.
Zapanowała cisza, lecz przerwał ją głos cioci Eli.
- Może zamiast podróżować do różnych krajów przeteleportujmy się do przyszłości?! – krzyknęła ciocia Ela.
- Świetny pomysł – powiedział tata .
- Spakujmy się i ruszajmy! - krzyknęła Ola.
Gdy wszyscy się już spakowali i przygotowali, Ola zauważyła nagle, że nie ma Truskawki i Spike’a. Rodzina szukała zwierzaków przez godzinę, jednak zmęczyła się i postanowiła odpocząć. Gdy tylko weszli na pokład statku, na którym wcześniej obmyślali plan, zauważyli jak Spike i Truskawka bawią się grzecznie piłeczką.
- Tu jesteście! – krzyknęła Ola – Tak się martwiłam.
- Skoro już wszyscy jesteśmy, ruszajmy – powiedziała mama.
Stefan potarł diament i po chwili byli w przyszłości.
- Ale tutaj dużo robotów! - powiedziała zachwycona Ola.
- Gdzie są inni ludzie? – spytała zdziwiona ciocia Ela
        Nagle jakiś robot wziął ich za ubrania, zwierzątka wsadził na swoją głowę i zaprowadził do dziwnego białego domu. Robot jechał tak z nimi. Wokół nie było żadnego człowieka, same roboty.
- Czy w przyszłości roboty opanują świat? - powiedziała ze strachem Ola.
- Nie wiem.. – odpowiedziała mama, która próbowała ukryć swój strach.
-Nie bój się kochanie – wtrącił się tata.
Nagle robot zrzucił rodzinę i zwierzęta. Przed nimi stał wysoki, chudy mężczyzna.
- Gdzie jesteśmy? - spytał zdezorientowany tata.
- Jesteście w mieście Robbio. – powiedział wysoki mężczyzna.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
 - Mam na imię Robert – odezwał się po chwili chudy mężczyzna.
- Dzień dobry, ja mam na imię Stefan - odezwał się odważnie chłopiec.
- Dlaczego po ulicach jeżdżą same roboty, a nie ludzie? - spytał po chwili tata.
- Tak to jest – powiedział Robert - ludzie już nie wychodzą z domów, ponieważ roboty wszystko za nas robią.
Nagle zgasło światło.
- Co się dzieje? – krzyczał Stefan – Nic nie widzę!
Po chwili światło zapaliło się.
-Dlaczego światło zgasło, a potem się zapaliło? – zapytał zdziwiony tata.
-To właśnie to, o czym chciałbym z wami porozmawiać. – powiedział Robert.
Ola zauważyła Spike’a i Truskawkę wtulonych w siebie z przerażenia. Sama też się bała.
- Otóż miasto Robbio zawsze było pełne energii, ale dwa miesiące temu...-  powiedział Robert, a potem ucichł.
- Co się stało? – powiedziała zaciekawiona Ola.
- Dwa miesiące temu – ciągnął dalej Robert – po południu zgasło światło i zabrakło prądu, dla nas to było straszne. Włączyłem awaryjne zasilane i wysłałem kilka robotów, aby to naprawiły, niestety wszystkie zniknęły z radaru i nadal nic. Za kilka dni awaryjne zasilanie wyczerpie się. Dlatego chciałbym wysłać was. Wy jedyni macie doświadczenie w ,,normalnym” życiu.
- Dobrze, podejmiemy się tego zadania – powiedzieli po przemyśleniu tata z mamą.
- Ruszamy na misję! – krzyknęły dzieci.
Nawet pies Spike zaszczekał, a Truskawka kręciła się w kółko. Kolejnego dnia wyruszyli do zakazanego miasta…

czwartek, 2 kwietnia 2020

Rozdział XIV (Sebastian Majchrzycki)


Faraon podniósł księgę i powiedział:
-Wielka Księgo Umarłych przywróć do życia moją ukochaną Kleopatrę.
Wokół Faraona trzymającego księgę zaczął wirować piasek. Nagle piasek opadł i wyłoniła się z niego Kleopatra. Na widok ukochanej oczy władcy błyszczały jak brylanty. Ukłonił się i rzekł:
- Witaj, moja Królowo!
       Cała rodzina stała wpatrzona w oblicze przepięknej królowej. Nagle księga zamieniła się w proch i został po niej śliczny, lśniący, złoty puchar. Stefan chciał zapytać Faraona, co się stało. Niestety Faraon wraz z ukochaną zniknął, a piramida zaczęła się zawalać.
Tata krzyknął:
- Uciekajmy stąd szybko!!!!!
- Tato, w którą stronę mamy biec, tu są dwa korytarze? – zapytała przestraszona Ola.
- Stefan, wyjmij szybko diament z plecaka i potrząśnij nim - powiedział tata.
- Dobry pomysł, tato, pomoże nam się stąd wydostać! – krzyknął Stefan.
Diament teleportował rodzinę nad brzeg rzeki Nil. Wszyscy bardzo się ucieszyli na widok portu, w którym stały zacumowane statki handlowe. Byli bardzo głodni i spragnieni.
        Ciocia Ela usiadła na murku i rzekła:
- Udało nam się wydostać z piramidy, to teraz czas na posiłek.
Ze stojącego obok nich statku wydostawał się zapach smacznego jedzenia. Burczało im tak głośno w brzuchach, że stojący na pokładzie kapitan to usłyszał i zawołał:
- Ahoj podróżnicy, zapraszam na ucztę!

sobota, 28 marca 2020

Rozdział XIII (Mateusz Tonn)


- Musimy znaleźć i odzyskać zagubione kartki! - wykrzyknął Stefan.
- Rozdzielmy się, wtedy szybciej znajdziemy zgubę - rzekł tata.
      Ruszyli na poszukiwania. Stefan poszedł do skarbca. Niestety wpadł w pułapkę, w której były węże . Nagle Ola i rodzice usłyszeli krzyki:
-Ratunku, pomocy!!!!! Mamo, tato, tu są węże!!
     Rodzina, usłyszawszy dochodzące ze skarbca krzyki, przerwała poszukiwania i ruszyła na ratunek Stefanowi. Zauważyli leżącego w dole syna. Obok niego znajdowały się węże. Rodzinie udało się je spłoszyć. Okazało się, że pod chłopcem leżały zaginione kartki, a gady pełniły rolę strażników. Rodzice wyciągnęli Stefana z dołu, pozbierali porozrzucane kartki i wyszli ze skarbca. Poskładali kartki, na których były zapisane zaklęcia. Wypowiedzieli na głos wszyscy:
- Ene trele, ene baks i księga została naprawiona.
Faraon krzyknął:
- Hurra!!! Udało wam się naprawić moją księgę.

sobota, 14 marca 2020

Rozdział XII (Julia Lesicka)

        Rodzina była przerażona. Widok Faraona wprawił wszystkich w osłupienie.
- Dlaczego nas prześladujesz, czego od nas chcesz? -   zapytała mama.
-  Chcę, żebyście mi pomogli odnaleźć moją ukochaną Kleopatrę - odpowiedział Faraon.
- Niby czemu mamy ci pomóc? - zapytał tata.
- Jeżeli mi nie pomożecie, to uwiężę waszą córkę na zawsze w swojej piramidzie! - odpowiedział rozwścieczony Faraon.
-  O nie, córeczko!!! - krzyknęła mama.
- Dobrze pomożemy Ci, tylko nie rób krzywdy naszej kochanej córeczce - odpowiedział sparaliżowany strachem tata.
- W takim razie musimy wrócić do starożytnego Egiptu - oznajmił Faraon.
Po potrząśnięciu diamentem wszyscy ponownie znaleźli się w piramidzie Faraona.
-  Od czego zaczynamy? - zapytała Ola.
- Najpierw to musimy odnaleźć księgę zaklęć, którą zgubiła ciocia - odpowiedział Stefan - rozdzielmy się zatem, żeby jej poszukać.
      Rodzina podzieliła się na dwie grupy i zaczęli poszukiwania. Po dwóch godzinach Stefanowi udało się znaleźć księgę zaklęć przy sarkofagu. Chłopiec podniósł ją i zaczął przeglądać. Nagle podbiegł do niego Faraon i wyrwał mu księgę z rąk. Po chwili krzyknął z przerażeniem:
- O nieee!!! Księga zaklęć została zniszczona! Brakuje w niej kilku kartek!
- No i co my teraz zrobimy? - zapytała przerażona Ola.

wtorek, 25 lutego 2020

Rozdział XI (Bruno Sypuła)

    Nazajutrz Grażyna zwana Olą oraz Stefan zwany przez niektórych Stasiem dostrzegli błyski i dziwne odgłosy z głębi wyspy. Zaciekawieni pobiegli w stronę buszu. Hałasy i światło były coraz silniejsze. To, co zobaczyli, było niewiarygodne: to była niezliczona ilość małp bawiąca się diamentem! 
     Zwierzęta krzyczały i rzucały do siebie cenny skarb. Rodzeństwo wpadło na genialny pomysł, aby pozbierać banany i podrzucić je małpom. W ten sposób chcieli odciągnąć ich uwagę od skarbu. Plan się powiódł i za chwilę Stefan trzymał w ręku diament czasu. Uradowani i zmęczeni wrócili do szałasu. Drogocenny kamień cały czas intensywnie świecił, a dzieci poczuły niesamowitą tęsknotę za rodziną. Chwyciły się więc za ręce i w tej chwili rozbłysło światło jaśniejsze od pioruna. Nagle pojawili się rodzice, ciotka Ela, Truskawka i nawet pies Spik. Światło zaczęło gasnąć, ale w ostatniej chwili wyskoczył z niego złowrogo nastawiony Faraon.

wtorek, 18 lutego 2020

Rozdział X (Marcel Turski)


     Stefan wraz z rodziną próbowali naładować diament. Nagle dostrzegli zbliżających się żołnierzy. Jednak udało im się w ostatniej sekundzie naładować diament.
- Super, że nam się udało! – krzyknął chłopiec.
   Gdy użyli diamentu, przenieśli się na wielką wyspę. Niestety, dotarli tam tylko Stefan z Olą. Pozostali gdzieś się rozpłynęli po drodze. Zdenerwowane dzieci postanowiły sprawdzić, co znajduje się na ziemi, na którą dotarli. Podczas oględzin Ola zauważyła statek i wspólnie zaczęli krzyczeć:
- Pomocy!!! Ratunku!!!
     Kapitan wysłał po dzieci szalupę ratunkową.
    Podczas rejsu Stefan zauważył, że diament się powoli rozładowuje. Poprosili kapitana, by wysadził ich na wyspie, którą właśnie mijali. Coś im podpowiadało, że tam musza dotrzeć. Kapitan zdziwił się, ale spełnił prośbę dzieci.
   Na wyspie Ola i Stefan wyszykowali sobie porządny szałas. Nawet zrobili prowizoryczne meble. Któregoś razu upolowali dzika. Upiekli go na ognisku. Po prawdziwej uczcie siedzieli przy ognisku i śpiewali piosenki do późnej nocy. Zmęczeni poszli spać.

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Rozdział IX (Michał Stankowski)


      Wszyscy się bardzo zdziwili, że udało im się znaleźć taki diament, dzięki któremu mogą zobaczyć przeszłość oraz przyszłość, jaka ich czeka.
- To co? Sprawdzimy, gdzie może przenieść nas ten kamień ? – spytała Ola
- Jasne! – krzyknął Stefan i mocno potrząsnął diamentem …. ( blim, blim…)
- Jesteśmy w domu! Hurra! – krzyknęła uradowana Ola.
- Stefanie, spróbuj jeszcze raz, może przeniesie nas w jakieś piękne miejsce, aby coś zwiedzić – powiedziała mama.
Chłopiec wziął kamień do ręki i chciał nim potrząsnąć, gdy nagle Ola krzyknęła.
- Czekaj! Jeszcze Truskawka ! Nie zostawię jej tutaj samej! – powiedziała Ola ze smutkiem.
- Dobrze córeczko – odrapała mama .
     Stefan w tym czasie pomyślał sobie – „A gdybyśmy potrząsnęli kamieniem parę razy… co by się stało?”
     Gdy Ola wróciła z króliczkiem, tata powiedział, aby zaczynali. Stefan bardzo szybko i energicznie zaczął potrząsać kamieniem wiele razy.
- Chyba zaczyna coś się dzia bo diament zaczyna znów świecić jaśniej i …. – powiedziała mama, gdy wszystko zaczęło migać i przyspieszać .
- Boję się!!! – w międzyczasie krzyknęła Ola.
     Nie zdążyła dokończyć zdania, aż tu nagle zaczęli się przenosić z miejsca na miejsce. Byli chyba w dwudziestu różnych miejscach, ale nie byli w stanie tego policzyć, ponieważ działo się to bardzo szybko. Po paru minutach przeskakiwania w przestrzeni czasu wylądowali na miejscu. Okazało się, że kamień został wyładowany i zatrzymał się w średniowieczu.
      Wylądowali w średniowiecznym przepięknym zamku w Pierrefondas we Francji. Był to zamek, w którym mieszkał kiedyś Napoleon Bonaparte.
- Świetnie!!! – krzyknęła mama - Teraz potrząśnij diamentem, aby przeniósł nas w przyszłość na jakąś piękną, ciepłą tropikalną wyspę, mam już dosyć wycieczek w przeszłość .… - dodała rozwścieczona mama .
- Nie da się … - powiedział smutny chłopiec.
- Jak to się nie da?! - spytała wściekła mama.
- Rozładował się i potrzebuje czasu, aby się naładować. Musi pobrać energie słoneczną, aby mógł dalej działać i nas przenosić – poinformował Stefan.
- Ciociu, co mamy zrobić ? – spytała mama ciocię, ale cioci nie było.
- Gdzie jest ciocia? Elu, Stefanie ? – spytała spanikowana mama.
- Myślałem, że wiesz ....hmm, że jej nie było z nami w domu, została w Egipcie z Faraonem – powiedział Stefan.
- Ejjj… przestańcie się kłócić – odezwała się Ola - Idziemy z tatą i Truskawką zobaczyć to miejsce oraz zwiedzić zamek. Trzeba skorzystać z tego, że możemy zobaczy, jak kiedyś żyli ludzie – dodała dziewczynka.
     Wszyscy uznali, że to dobry pomysł. Zwiedzali cały wieczór (jeżeli można nazwać zwiedzaniem szukanie parę godzin noclegu). W końcu udali się z powrotem do zamku, gdzie król dał im jedną komnatę, aby mogli odpocząć. Przygotował im wieczerzę oraz kąpiel w kadzi.
     Następnego dnia Stefan wstał pierwszy. Było ciepło, więc wyszedł na królewski taras, by zobaczyć jak wygląda otoczenie z wysokości. Było pięknie, lasy rozciągały się wiele kilometrów. Widać było jeziora i słychać śpiewające ptaki. Rozglądał się w każdą możliwą stronę. Z oddali rozlegał się cichy hałas płynącego strumyka oraz kobiet robiących w nim pranie.
      Nagle, rozglądając, się ujrzał za murami zamku zbierającą się armię, około pięćdziesięciu tysięcy żołnierz , którzy szli w kierunku zamku .
Stefan pomyślał, że nadal śni, ale odgłosy krzyczących żołnierzy były coraz wyraźniejsze.
- Wstawajcie szybko!!! – krzyczał Stefan - coś złego zaczyna się dziać!!! - nadal krzyczał przerażony chłopiec.
Cała rodzina podbiegła szybko do Stefana i zobaczyła za murami wielka armię.
- Atak!!! – nagle rozległ się głośny krzyk żołnierzy ruszających na zamek.
Wszyscy osłupieli, po czym natychmiast pobiegli się ubrać oraz spróbować przenieść się w inne miejsce za pomocą diamentu.

wtorek, 14 stycznia 2020

Rozdział VIII (Julia Ignacik)


      Kiedy ciocia biegła,  upuściła księgę, a Faraon ją podniósł. Gdy uciekli ze świątyni, ciocia zorientowała się, że nie ma księgi. Przeraziła ją myśl, że Faraon na pewno ją zabrał.
- Jest problem... - powiedziała ciocia.
- Co się stało? - zapytał Staś.
- Nie ma księgi..  
- Musimy po nią wrócić! - wykrzyknęła szlochająca Ola.
- Ola ma rację. Musimy wrócić do świątyni - powiedział ze strachem, ale również przekonaniem Staś.
      Wrócili do świątyni. Przy sarkofagu stał Faraon. Właśnie czytał zdanie służące do wskrzeszenia Kleopatry. Jednak nie zdążył wypowiedzieć go do końca, ponieważ ciocia rzuciła w niego kamieniem. Faraon pobiegł za nią i zostawił sarkofag otwarty. Ola chciała zobaczyć, co w nim jest, więc pochyliła się i ujrzała tam coś świecącego się. To był jakiś diament, czysty i taki niebieskawy. W tym czasie wróciła ciocia, której udało się zgubić Faraona. W ręku trzymała księgę. Wszyscy zgromadzili się obok Oli i wówczas klejnot zaczął świecić jaśniej. Ze zdiwieniem odkryli, że przewertował ich do hotelu.
- Ja już widziałam raz ten diament... - powiedziała mama - Został on wyłowiony z Nilu i można nim się teleportować, zmieniać przyszłość oraz przeszłość.

wtorek, 7 stycznia 2020

Rozdział VII (Zofia Walkowiak)

     Nazajutrz o poranku po obfitym śniadaniu dzieci wpadły na pomysł, by zwiedzić wielką Świątynię Faraona. W trakcie zwiedzania Stasiu zauważył coś w piasku. Była to księga z nieznanymi im znakami. Przypomnieli sobie, że Ela, ciocia Stasia i Oli, interesuje się kulturą egipską, więc mama poprosiła tatę, by zadzwonił do jej siostry i do nich dołączyła:
- Cześć Ela, jesteśmy w Egipcie i znaleźliśmy ciekawą księgę  z hieroglifami, czy mogłabyś do nas przyjechać i rozwiązać tą zagadkę?
- Może być ciekawie, postaram się być już jutro tylko poproszę o dokładny adres.
- Jesteśmy w Kairze, hotel "Paradise".
- Dobrze.
    Rodzina wróciła do hotelu. Następnego dnia dotarła na miejsce. Po krótkiej rozmowie pojechali do świątyni, gdzie spotkali się z krewną. Stasiu pokazał księgę Cioci.
- Przecież to "Księga Umarłych"! - krzyknęła ciocia.
- A co to "Księga Umarłych"? - zapytał Staś.
-Tą księgą można wskrzesić mumię - powiedziała z zachwytem ciotka.
- Pokaż, ja nie widzę! - wykrzyknęła Ola.
     Dziewczynka otworzyła książkę, coś zaczęła mamrotać pod nosem i w tym momencie stało się najgorsze.
- Obudziłaś Faraona! -  z przerażeniem krzyknęła ciocia.
- Ja nie chciałam! - rozpłakana Ola wybiegła.
      Mama pobiegła za nią, a wówczas zza ściany wybiegł zmumifikowany Faraon. Rodzina się przestraszyła i  uciekła z krzykiem ze świątyni. Przecież Faraon chce wskrzesić swą ukochaną Kleopatrę, lecz jest do tego potrzebna księga.

czwartek, 2 stycznia 2020

Rozdział VI (Kacper Stochaj)


Następnego dnia Ola i Stefan z rodzicami pojechali na lotnisko Londyn – Heathrow i polecieli do Egiptu. Podróż trwała długo, lecz warto było, ponieważ na miejscu czekała na nich miła niespodzianka! Prywatnym samolotem do Egiptu przylecieli księżna Kate i książę William z Charlotte i Gregorem!
- Ale super, że jesteście! – powiedział Stefan do Gregora.
- Tak, ale miła niespodzianka! - odpowiedział Gregor.
- My jutro zwiedzimy Muzeum Egipskie w Kairze oraz piramidy w Gizie, a wy?
- My też.
- Super, może się spotkamy – zaproponował Stefan.
- Ekstra pomysł, nie mogę się już doczekać – odpowiedział Gregor.
Po odprawie na lotnisku Stefan, Ola i rodzice pojechali do pięciogwiazdkowego hotelu ANUBIS, z którego rozciągała się piękna panorama stolicy Egiptu. Po rozpakowaniu walizek dzieci i dorośli poszli na dach hotelu z basenem.
- Ola, patrz, widać Kair, a nawet piramidy! - krzyknął Stefan.
- Ale super! -  zachwycała się Ola.
- To chyba NAJLEPSZY hotel w Kairze! – powiedziały dzieci i zaraz zapytały rodziców - No to, co lecimy do basenu?
- Tak! – rodzina była bardzo zgodna.
- Ola, ale ciepła woda!  – krzyczał Stefan, który pierwszy wskoczył do basenu.
- Tak i to mi się podoba!
Następnego dnia, po śniadaniu Ola i Stefan z rodzicami oraz Rodziną Królewską wybrali się na wycieczkę do Muzeum Egipskiego w Kairze.
- Panie przewodniku, co zobaczymy w muzeum?  - dopytywały dzieci.
- W muzeum zobaczymy m.in.: skarby z grobu Tutenchamona oraz jego maskę, a także mumie, posągi i wiele innych ciekawych rzeczy - odpowiedział przewodnik.
W czasie podróży z muzeum do Piramid w Gizie przewodnik opowiedział im o ciekawostkach i faktach dotyczących Starożytnego Egiptu.
Podczas zwiedzania piramid w towarzystwie Rodziny Królewskiej, Stefan i Ola dowiedzieli się o tym jak balsamuje i mumifikuje się ciała zmarłych faraonów, a także o Bogu ANUBISIE (Bóg zmarłych) i faraonach, których ciała pochowane były w tych piramidach.
Po zwiedzaniu piramid na dzieci czekała kolejna niespodzianka:
- Do Kairu wrócimy wielbłądami – powiedzieli rodzice.
Gdy dzieci się o tym dowiedziały, to zaczęły piszczeć z radości.
- Huraaa! – wrzasnęli chłopcy.
- Ale super! – pisnęły dziewczynki.
Po powrocie do hotelu na wszystkich czekała kolejna atrakcja!  WIECZÓR EGIPSKI, czyli dyskoteka z egipskimi piosenkami i tańcami.
- Ola, w co się przebierasz? – zapytał siostrę Stefan.
- Ja się przebieram za Królową Egiptu – odpowiedziała mu Ola.
- A ja za Anubisa – powiedział Stefan.
- Ok, to ubieramy się i idziemy na dyskotekę!!! – krzyknął Stefan.
Po wyczerpującym dniu pełnym niesamowitych przeżyć dzieci poszły do pokoi i położyły się spać. Dzieciaki następnego dnia miały przedstawić rodzicom plan na kolejne dni.