wtorek, 26 listopada 2019

Rozdział II (Teresa Gut)


       Płynęli cały dzień i zdawało się, że rejs nie miał końca. Stefan powiedział tacie, że nie widzi lądu    i nie ma delfinów. Był z tego powodu rozczarowany.
- Oj, Stefanku,  patrz, ile tam jest delfinów, a lądu nie widać, bo jest za daleko - cierpliwie tłumaczył tato.
- Ale, ale.........
- Ale co?
- Bo Ola mówiła, że chce królika o imieniu Truskawka.
- No o tym to pomyślimy.
- Proszę, Ola uczyła się w szkole, że w Szwecji jest rzadka rasa królików łaciatych. A w ogóle to Ola ma za tydzień urodziny.
- No dobra, jak wrócimy, to z mamą porozmawiamy o tym.
- Oki doki tato. :)
    Płynęli i płynęli aż w końcu dopłynęli. Stefan spytał się taty:
- Co dzisiaj robimy?
- Zwiedzamy, jak podczas każdej naszej podróży.
- Dobra, ale na początek  lody.
- Ok.
    Zjedli lody i poszli do zamku, a potem do świątyni. Stare budowle były przepiękne. Wielkie, zdobione i ogromne.
     Po kilku godzinach zwiedzania byli bardzo zmęczeni i poszli rozłożyć namiot na górze Lola. Nagle tacie zaczął dzwonić telefon, to była mama.
- Halo?
- Cześć. Jak tam podróż?
- Dobrze, jedliśmy lody i zwiedzaliśmy zamek oraz przepiękną świątynię.
- A co u Stefanka?
- Dobrze. Pytał się czy kupimy Oli królika ze Szwecji. Co ty na to?
- No dobra, skoro ma urodziny, to kupcie tego zwierzaka.
- Dobra, to pa.
- Pa.
      Następnego dnia poszli do sklepu ze zwierzętami i kupili pięknego królika dla Oli.
      Sześć dni później Stefan i tata siedzieli w namiocie  i zadzwonili do mamy przez Messengera. Ola zobaczyła królika i bardzo się ucieszyła. Tata powiedział, że to Stefan go namówił, a dziewczynka odparła:
- Dzięki Stefan - i uśmiechnęła się.
- Nie ma za co dziękować.
            Po krótkiej chwili rozłączyli się, ponieważ wkrótce miał odpłynąć statek, a przecież jeszcze musieli się spakować. Tata i synek pakowali karimaty i inne szpargały. Spakowali się i poszli na prom z Truskawką.
           Płynęli i płynęli aż w końcu dotarli do domu, w którym Ola z mamą siedziały na kanapie i czekały. Tata i syn zaraz, jak przekroczyli próg domu, ruszyli z królikiem do salonu. Zaśpiewali „Sto lat” i Ola wreszcie mogła bawić się z nowym przyjacielem.
     


poniedziałek, 18 listopada 2019

Rozdział I (Maciej Kośny)


Dawno, dawno temu, a tak właściwie jeszcze ostatnio, żył sobie Stefan, który miał 12 lat. Jego życie było całkiem normalne, tak jak każdego dzieciaka. Miał on kilku przyjaciół, lubił z nimi spędzać czas, rozmawiać o odwiedzanych przez niego i jego przyjaciołach krajach, grać w piłkę i jeździć na rowerze. Jego ulubioną lekcją była geografia. Chłopiec bardzo lubił podróżować i uprawiać sporty powstałe w odwiedzonych przez niego krajach, np. bilard, który powstał we Francji. 
Stefan był bardzo miłym, troskliwym i mądrym chłopcem. Miał 9 - letnią siostrę Grażynkę, która lubiła, jak mówiło się do niej Ola. Rodzeństwo miało psa Spika, który posiadał jasnozieloną obrożę z wygrawerowanym imieniem. Chłopiec mieszkał w małym domku z rodzicami. Domek był bardzo przytulny, miał kominek i ogródek z kwiatkami. Mama Stefana lubiła sadzić w ogródku czerwone róże, tulipany i pierwiosnki. Tata Stefka był archeologiem i często wyjeżdżał z domu na wykopaliska. I tu się rozpoczyna nasza historia. 
Pewnego razu tata Stefana zaproponował wycieczkę do Szwecji i biwak pod namiotami.
- Stefan, pakuj się! Jedziemy na tydzień pod namioty do Szwecji.
- Dooobra tata, weź nie żartuj!
- Ale mówię prawdę, wyjeżdżamy za 7 dni.
- O Jezu! - wykrzyknął z niedowierzaniem chłopiec.
        Stefan bardzo ucieszył się z propozycji taty. Nie mógł przestać o niej myśleć i liczył godziny do wyjazdu. Tata powiedział, że Grażynka z mamą jedzie do dziadków i że spotkają się razem dopiero za tydzień.
       Chłopiec przygotował się do podróży. Spakował do plecaka: wodę, ciastka, chleb, masło, nóż i latarkę. Jego tata wziął do swojego plecaka: piżamy, mydło, karimaty, składane krzesła i namiot.
- Stefan! - krzyknął tata ze swojej sypialni.
- Słucham?
- Chcesz zobaczyć statek, którym będziemy płynąć?
- Tak, już idę.
Stefan poszedł do sypialni taty i zobaczył na ekranie laptopa ogromny statek.
- Oto jest statek „Nyan Cat”, bilety kosztowały jedynie 599zł za osobę.
- Ojejciu! To my tym będziemy płynąć?!
Stefan był podekscytowany wielkością statku. Kolejnego dnia wypłynęli…