W zakazanym mieście było
strasznie, wszystko było czarne, a niebo przysłaniała ciemna chmura. Dzieci
bardzo się bały, ale na szczęście tata zauważył świecącego motyla.
- Patrzcie! – krzyknął tata – Idziemy! Szybko!
Cała gromada posłuchała taty i ruszyli jego śladem.
Kiedy wędrowali za dziwnym motylem, nagle poczuli chłód. Nie wiedzieli o tym,
ale stali właśnie na zamarzniętym jeziorze.
- Dlaczego tu jest tak zimno? – spytała Ola – Przydałoby
się ogrzewanie – dodała.
Cała reszta pokręciła twierdząco głowami.
- Chyba jesteśmy na lodzie – powiedziała mama i
zapytała – Co z tym motylem?
Wszyscy przez chwilę główkowali, aż w końcu Stefan
rzekł:
- Zobaczcie, przecież to on.
Ciocia Ela wytrzeszczyła oczy, a cała reszta
czekała na wynik. Minęło trochę czasu zanim odnaleźli motylka, ale, w końcu im
się udało. Przed nimi stała wielka kula, która wyglądała jak słońce. Tata
niezdarnym krokiem przybliżył się do nieznanego obiektu, ale odskoczył, bo kula
zaczęła mówić.
- AAA to ludzie! – krzyknęła przerażona – Mówcie, skąd jesteście i kto was przysłał?! – zapytała groźnie.
Przez chwilę panowała cisza, ale w końcu ktoś
przemówił:
- Przysłał ich tu sam profesor Technol, są z
przeszłości – powiedział cichutko motyl.
Wszyscy popatrzyli na motyla.
- Skąd to wiesz? – zapytał Stefan – Jesteś
jasnowidzem?
Cała reszta popatrzyła na motyla, ale on nic
nie odpowiedział.
- Skoro przysłał was tu Technol – ciągnęła dalej Kula
– To chcecie mnie powstrzymać, takk?! – krzyknęła ze grozą.
- Nie bardzo rozumiem, pani… - powiedziała mama,
skłoniwszy się nisko – Nie mamy złych zamiarów, chcemy tylko, żeby Robbio
odzyskało dawną energię.
Wszyscy popatrzyli z przerażeniem na mamę, ale ona
nie wydawała się przestraszona.
- Nie jestem ,,pani”, jak mówisz, jestem powietrzem,
które zbiera energię i tylko wtapiam się w ciała innych przedmiotów lub robotów
– żachnęło powietrze (kula).
Wszyscy chcieli zadać pytanie powietrzu, ale ona
chrząknęła i cała grupa ucichła.
- Rozumiem więc, że nie jesteście wrogami – powiedziała
nieco spokojniej niż wcześniej.
Po namyśle cała piątka odpowiedziała, że przybyli
odzyskać energię i przywrócić ład.
- No to wam się nie uda! – fuknęła i pokulała się
do nich, ale mały motylek ich obronił swoimi skrzydełkami i odepchnął kulę tak
mocno, że zostało z niej powietrze. Grupka ludzi zaczęła dziękować motylkowi, ale
powietrze znowu uderzyło, tym razem już bez swojej broni – energii.
- A więc to ty ukradłaś energię! – krzyknął Stefan.
- Ale zrobiłam to z jednego powodu – wyszlochało
powietrze.
- Jakiego? – spytał Stefan.
Padam z ciekawości!
OdpowiedzUsuń