wtorek, 25 lutego 2020

Rozdział XI (Bruno Sypuła)

    Nazajutrz Grażyna zwana Olą oraz Stefan zwany przez niektórych Stasiem dostrzegli błyski i dziwne odgłosy z głębi wyspy. Zaciekawieni pobiegli w stronę buszu. Hałasy i światło były coraz silniejsze. To, co zobaczyli, było niewiarygodne: to była niezliczona ilość małp bawiąca się diamentem! 
     Zwierzęta krzyczały i rzucały do siebie cenny skarb. Rodzeństwo wpadło na genialny pomysł, aby pozbierać banany i podrzucić je małpom. W ten sposób chcieli odciągnąć ich uwagę od skarbu. Plan się powiódł i za chwilę Stefan trzymał w ręku diament czasu. Uradowani i zmęczeni wrócili do szałasu. Drogocenny kamień cały czas intensywnie świecił, a dzieci poczuły niesamowitą tęsknotę za rodziną. Chwyciły się więc za ręce i w tej chwili rozbłysło światło jaśniejsze od pioruna. Nagle pojawili się rodzice, ciotka Ela, Truskawka i nawet pies Spik. Światło zaczęło gasnąć, ale w ostatniej chwili wyskoczył z niego złowrogo nastawiony Faraon.

1 komentarz: