poniedziałek, 8 czerwca 2020

Rozdział XVII (Antonina Sikora)


Po kilku minutach ciszy powietrze odezwało się:
- Jeśli pójdziecie za mną, to wam pokażę.
- Pójdziemy, jeśli obiecasz, że nikomu nie stanie się krzywda - powiedziała mama z widocznym strachem.
- W takim razie zostańcie, tutaj nigdy nie jest bezpiecznie - odpowiedziało powietrze.
- Co masz na myśli? –s pytał tata.
- Jesteśmy w zakazanym mieście, myślisz, że ktoś nazwał je tak przypadkowo? – spytała kula.
Zapadła cisza.
- Jesteśmy w starym laboratorium robotów, tutaj były robione jedne z pierwszych robotów, a jak pewnie wiecie, nic nigdy nie wychodzi za pierwszym razem. Na korytarzach można spotkać czasem źle zaprogramowanego robota, a więc kto jest na tyle odważny, żeby za mną iść, proszę podnieść rękę.
Po chwili ciszy rodzina kolejno podnosiła ręce.
- Dobrze, więc jeśli idziemy wszyscy, powinniście wiedzieć, że nikomu podczas drogi nie wolno się odzywać ani zadawać żadnych pytań, nawet szeptem - powiedziała kula - IDZIEMY!
Po kilku godzinach drogi natknęli się na dwie pary metalowych drzwi.
- Już możecie mówić - powiedziało powietrze.
- Dokąd prowadzą te drzwi? - spytała Ola.
- Jedne do starego laboratoriom, a drugie do energii – odparło powietrze.
- Skąd mamy wiedzieć, które wybrać? - spytał Staś.
-I tu właśnie zaczyna się utrudnienie - odpowiedziało z satysfakcją powietrze – zadam wam zagadkę, jeśli odpowiecie poprawnie, powiem wam, które drzwi prowadzą do energii.
- A co, jak nie zgadniemy? - spytała ciocia.
- Zobaczycie - powiedziała wesoło kula - możemy zaczynać?
- Tak - odpowiedziała niepewnie mama.
- Dobrze- zagadka brzmi:
- Nie ma nóg, a się porusza?
- Wąż - odpowiedział po chwili Staś.
- Bystry z ciebie chłopak, udało ci się rozwiązać zagadkę - powiedziało powietrze.
- Czyli oddasz nam energię? – spytała Ola…

sobota, 25 kwietnia 2020

Rozdział XVI (Alicja Gamańska)


W zakazanym mieście było strasznie, wszystko było czarne, a niebo przysłaniała ciemna chmura. Dzieci bardzo się bały, ale na szczęście tata zauważył świecącego motyla.
- Patrzcie! – krzyknął tata – Idziemy! Szybko!
Cała gromada posłuchała taty i ruszyli jego śladem. Kiedy wędrowali za dziwnym motylem, nagle poczuli chłód. Nie wiedzieli o tym, ale stali właśnie na zamarzniętym jeziorze.
- Dlaczego tu jest tak zimno? – spytała Ola – Przydałoby się ogrzewanie – dodała.
Cała reszta pokręciła twierdząco głowami.
- Chyba jesteśmy na lodzie – powiedziała mama i zapytała – Co z tym motylem?
Wszyscy przez chwilę główkowali, aż w końcu Stefan rzekł:
- Zobaczcie, przecież to on.
       Ciocia Ela wytrzeszczyła oczy, a cała reszta czekała na wynik. Minęło trochę czasu zanim odnaleźli motylka, ale, w końcu im się udało. Przed nimi stała wielka kula, która wyglądała jak słońce. Tata niezdarnym krokiem przybliżył się do nieznanego obiektu, ale odskoczył, bo kula zaczęła mówić.
- AAA to ludzie! – krzyknęła przerażona – Mówcie, skąd jesteście i kto was przysłał?! – zapytała groźnie.
Przez chwilę panowała cisza, ale w końcu ktoś przemówił:
- Przysłał ich tu sam profesor Technol, są z przeszłości – powiedział cichutko motyl.
Wszyscy popatrzyli na motyla.
- Skąd to wiesz? – zapytał Stefan – Jesteś jasnowidzem?
Cała reszta popatrzyła na motyla, ale on nic nie odpowiedział.
- Skoro przysłał was tu Technol – ciągnęła dalej Kula – To chcecie mnie powstrzymać, takk?! – krzyknęła ze grozą.
- Nie bardzo rozumiem, pani… - powiedziała mama, skłoniwszy się nisko – Nie mamy złych zamiarów, chcemy tylko, żeby Robbio odzyskało dawną energię.
Wszyscy popatrzyli z przerażeniem na mamę, ale ona nie wydawała się przestraszona.
- Nie jestem ,,pani”, jak mówisz, jestem powietrzem, które zbiera energię i tylko wtapiam się w ciała innych przedmiotów lub robotów – żachnęło powietrze (kula).
Wszyscy chcieli zadać pytanie powietrzu, ale ona chrząknęła i cała grupa ucichła.
- Rozumiem więc, że nie jesteście wrogami – powiedziała nieco spokojniej niż wcześniej.
Po namyśle cała piątka odpowiedziała, że przybyli odzyskać energię i przywrócić ład.
- No to wam się nie uda! – fuknęła i pokulała się do nich, ale mały motylek ich obronił swoimi skrzydełkami i odepchnął kulę tak mocno, że zostało z niej powietrze. Grupka ludzi zaczęła dziękować motylkowi, ale powietrze znowu uderzyło, tym razem już bez swojej broni – energii.
- A więc to ty ukradłaś energię! – krzyknął Stefan.
- Ale zrobiłam to z jednego powodu – wyszlochało powietrze.
- Jakiego? – spytał Stefan.

środa, 8 kwietnia 2020

Rozdział XV (Zuzanna Stachowiak)


Po jedzeniu rodzina obmyślała plan na najbliższe dni.
- Może przeteleportujmy się do Francji – powiedziała Ola.
- A może do Kanady? – powiedziała mama – Zawsze chciałam odwiedzić miasto Calgary.
- Nie. Tylko nie do Kanady - wtrącił się Stefan.
Zapanowała cisza, lecz przerwał ją głos cioci Eli.
- Może zamiast podróżować do różnych krajów przeteleportujmy się do przyszłości?! – krzyknęła ciocia Ela.
- Świetny pomysł – powiedział tata .
- Spakujmy się i ruszajmy! - krzyknęła Ola.
Gdy wszyscy się już spakowali i przygotowali, Ola zauważyła nagle, że nie ma Truskawki i Spike’a. Rodzina szukała zwierzaków przez godzinę, jednak zmęczyła się i postanowiła odpocząć. Gdy tylko weszli na pokład statku, na którym wcześniej obmyślali plan, zauważyli jak Spike i Truskawka bawią się grzecznie piłeczką.
- Tu jesteście! – krzyknęła Ola – Tak się martwiłam.
- Skoro już wszyscy jesteśmy, ruszajmy – powiedziała mama.
Stefan potarł diament i po chwili byli w przyszłości.
- Ale tutaj dużo robotów! - powiedziała zachwycona Ola.
- Gdzie są inni ludzie? – spytała zdziwiona ciocia Ela
        Nagle jakiś robot wziął ich za ubrania, zwierzątka wsadził na swoją głowę i zaprowadził do dziwnego białego domu. Robot jechał tak z nimi. Wokół nie było żadnego człowieka, same roboty.
- Czy w przyszłości roboty opanują świat? - powiedziała ze strachem Ola.
- Nie wiem.. – odpowiedziała mama, która próbowała ukryć swój strach.
-Nie bój się kochanie – wtrącił się tata.
Nagle robot zrzucił rodzinę i zwierzęta. Przed nimi stał wysoki, chudy mężczyzna.
- Gdzie jesteśmy? - spytał zdezorientowany tata.
- Jesteście w mieście Robbio. – powiedział wysoki mężczyzna.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
 - Mam na imię Robert – odezwał się po chwili chudy mężczyzna.
- Dzień dobry, ja mam na imię Stefan - odezwał się odważnie chłopiec.
- Dlaczego po ulicach jeżdżą same roboty, a nie ludzie? - spytał po chwili tata.
- Tak to jest – powiedział Robert - ludzie już nie wychodzą z domów, ponieważ roboty wszystko za nas robią.
Nagle zgasło światło.
- Co się dzieje? – krzyczał Stefan – Nic nie widzę!
Po chwili światło zapaliło się.
-Dlaczego światło zgasło, a potem się zapaliło? – zapytał zdziwiony tata.
-To właśnie to, o czym chciałbym z wami porozmawiać. – powiedział Robert.
Ola zauważyła Spike’a i Truskawkę wtulonych w siebie z przerażenia. Sama też się bała.
- Otóż miasto Robbio zawsze było pełne energii, ale dwa miesiące temu...-  powiedział Robert, a potem ucichł.
- Co się stało? – powiedziała zaciekawiona Ola.
- Dwa miesiące temu – ciągnął dalej Robert – po południu zgasło światło i zabrakło prądu, dla nas to było straszne. Włączyłem awaryjne zasilane i wysłałem kilka robotów, aby to naprawiły, niestety wszystkie zniknęły z radaru i nadal nic. Za kilka dni awaryjne zasilanie wyczerpie się. Dlatego chciałbym wysłać was. Wy jedyni macie doświadczenie w ,,normalnym” życiu.
- Dobrze, podejmiemy się tego zadania – powiedzieli po przemyśleniu tata z mamą.
- Ruszamy na misję! – krzyknęły dzieci.
Nawet pies Spike zaszczekał, a Truskawka kręciła się w kółko. Kolejnego dnia wyruszyli do zakazanego miasta…

czwartek, 2 kwietnia 2020

Rozdział XIV (Sebastian Majchrzycki)


Faraon podniósł księgę i powiedział:
-Wielka Księgo Umarłych przywróć do życia moją ukochaną Kleopatrę.
Wokół Faraona trzymającego księgę zaczął wirować piasek. Nagle piasek opadł i wyłoniła się z niego Kleopatra. Na widok ukochanej oczy władcy błyszczały jak brylanty. Ukłonił się i rzekł:
- Witaj, moja Królowo!
       Cała rodzina stała wpatrzona w oblicze przepięknej królowej. Nagle księga zamieniła się w proch i został po niej śliczny, lśniący, złoty puchar. Stefan chciał zapytać Faraona, co się stało. Niestety Faraon wraz z ukochaną zniknął, a piramida zaczęła się zawalać.
Tata krzyknął:
- Uciekajmy stąd szybko!!!!!
- Tato, w którą stronę mamy biec, tu są dwa korytarze? – zapytała przestraszona Ola.
- Stefan, wyjmij szybko diament z plecaka i potrząśnij nim - powiedział tata.
- Dobry pomysł, tato, pomoże nam się stąd wydostać! – krzyknął Stefan.
Diament teleportował rodzinę nad brzeg rzeki Nil. Wszyscy bardzo się ucieszyli na widok portu, w którym stały zacumowane statki handlowe. Byli bardzo głodni i spragnieni.
        Ciocia Ela usiadła na murku i rzekła:
- Udało nam się wydostać z piramidy, to teraz czas na posiłek.
Ze stojącego obok nich statku wydostawał się zapach smacznego jedzenia. Burczało im tak głośno w brzuchach, że stojący na pokładzie kapitan to usłyszał i zawołał:
- Ahoj podróżnicy, zapraszam na ucztę!

sobota, 28 marca 2020

Rozdział XIII (Mateusz Tonn)


- Musimy znaleźć i odzyskać zagubione kartki! - wykrzyknął Stefan.
- Rozdzielmy się, wtedy szybciej znajdziemy zgubę - rzekł tata.
      Ruszyli na poszukiwania. Stefan poszedł do skarbca. Niestety wpadł w pułapkę, w której były węże . Nagle Ola i rodzice usłyszeli krzyki:
-Ratunku, pomocy!!!!! Mamo, tato, tu są węże!!
     Rodzina, usłyszawszy dochodzące ze skarbca krzyki, przerwała poszukiwania i ruszyła na ratunek Stefanowi. Zauważyli leżącego w dole syna. Obok niego znajdowały się węże. Rodzinie udało się je spłoszyć. Okazało się, że pod chłopcem leżały zaginione kartki, a gady pełniły rolę strażników. Rodzice wyciągnęli Stefana z dołu, pozbierali porozrzucane kartki i wyszli ze skarbca. Poskładali kartki, na których były zapisane zaklęcia. Wypowiedzieli na głos wszyscy:
- Ene trele, ene baks i księga została naprawiona.
Faraon krzyknął:
- Hurra!!! Udało wam się naprawić moją księgę.

sobota, 14 marca 2020

Rozdział XII (Julia Lesicka)

        Rodzina była przerażona. Widok Faraona wprawił wszystkich w osłupienie.
- Dlaczego nas prześladujesz, czego od nas chcesz? -   zapytała mama.
-  Chcę, żebyście mi pomogli odnaleźć moją ukochaną Kleopatrę - odpowiedział Faraon.
- Niby czemu mamy ci pomóc? - zapytał tata.
- Jeżeli mi nie pomożecie, to uwiężę waszą córkę na zawsze w swojej piramidzie! - odpowiedział rozwścieczony Faraon.
-  O nie, córeczko!!! - krzyknęła mama.
- Dobrze pomożemy Ci, tylko nie rób krzywdy naszej kochanej córeczce - odpowiedział sparaliżowany strachem tata.
- W takim razie musimy wrócić do starożytnego Egiptu - oznajmił Faraon.
Po potrząśnięciu diamentem wszyscy ponownie znaleźli się w piramidzie Faraona.
-  Od czego zaczynamy? - zapytała Ola.
- Najpierw to musimy odnaleźć księgę zaklęć, którą zgubiła ciocia - odpowiedział Stefan - rozdzielmy się zatem, żeby jej poszukać.
      Rodzina podzieliła się na dwie grupy i zaczęli poszukiwania. Po dwóch godzinach Stefanowi udało się znaleźć księgę zaklęć przy sarkofagu. Chłopiec podniósł ją i zaczął przeglądać. Nagle podbiegł do niego Faraon i wyrwał mu księgę z rąk. Po chwili krzyknął z przerażeniem:
- O nieee!!! Księga zaklęć została zniszczona! Brakuje w niej kilku kartek!
- No i co my teraz zrobimy? - zapytała przerażona Ola.

wtorek, 25 lutego 2020

Rozdział XI (Bruno Sypuła)

    Nazajutrz Grażyna zwana Olą oraz Stefan zwany przez niektórych Stasiem dostrzegli błyski i dziwne odgłosy z głębi wyspy. Zaciekawieni pobiegli w stronę buszu. Hałasy i światło były coraz silniejsze. To, co zobaczyli, było niewiarygodne: to była niezliczona ilość małp bawiąca się diamentem! 
     Zwierzęta krzyczały i rzucały do siebie cenny skarb. Rodzeństwo wpadło na genialny pomysł, aby pozbierać banany i podrzucić je małpom. W ten sposób chcieli odciągnąć ich uwagę od skarbu. Plan się powiódł i za chwilę Stefan trzymał w ręku diament czasu. Uradowani i zmęczeni wrócili do szałasu. Drogocenny kamień cały czas intensywnie świecił, a dzieci poczuły niesamowitą tęsknotę za rodziną. Chwyciły się więc za ręce i w tej chwili rozbłysło światło jaśniejsze od pioruna. Nagle pojawili się rodzice, ciotka Ela, Truskawka i nawet pies Spik. Światło zaczęło gasnąć, ale w ostatniej chwili wyskoczył z niego złowrogo nastawiony Faraon.