środa, 4 grudnia 2019

Rozdział III (Magdalena Deraszkiewicz)


      Następnego dnia był cudowny poranek. Jedyne co siedziało w głowie Oli, to ... zobaczyć  i przytulić swojego nowego pupilka.  Dziewczynka wstała, rozciągnęła się i pobiegła do Truskawki.
- Cześć Truska...
Nie dokończyła zdania, bo Truskawki nie było. Roztrzęsiona  pobiegła do sypialni rodziców, która był na końcu korytarza .
- Mamo! Tato!
- Tak córeczko? Co tak wcześnie nas budzisz?- spytał ziewający tata.
- Truskawki nie ma w klatce! Nie wiem, gdzie się podziała?! Pomóżcie mi jej szukać - prosiła zmartwiona Ola.
- Dobrze. Ubierzemy się i pomożemy ci szukać - powiedział tata. Ola podbiegła do pokoju Stefana,  weszła i usiadła na jego  łóżku.
- Stefan! Stefan! Wstawaj, musisz mi pomóc szukać Truskawki - powiedziała, budząc go. Brat ziewnął i otarł oczy.
- Ola, czemu mnie budzisz? - spytał Stefan.
- Bo Truskawka uciekła! - krzyknęła Ola. 

       Tak wrzasnęła, że pies się zerwał. Stefan wziął rękę Oli i poszli szukać Truskawki. Weszli do pokoju rodziców, którzy takze dołączyli do poszukiwań. Poszli  na strych, gdzie było zimno i ciemno aż przerażająco, że mogła Truskawka być tam sama. Jedak króliczki tam nie było. W łazience zajrzeli w każdy możliwy kąt. Nic z tego. Tu również się nie schowała. Sprawdzili pod schodami, w salonie, a nawet weszli do pokoju babci, która zaczęła się denerwować, bo weszli jej bez pukania.
- Przykro mi Olusiu. Nigdzie jej nie widać - powiedział Stefan. Wyszli nawet do ogródka, bo może, jak mama zabierała suche pranie, przypadkiem wymknęła się niczego nieświadoma, a teraz już jest samotna  i przestraszona ta mała futrzana kulka. Stefan patrzył w kolorowo kwitnących kwiatach, pod krzakami, za drzewami, na których wisiał hamak....po prostu przepadła....
- Nie chcę nic mówić. ale ... trzeba zjeść śniadanie - powiedziała mama. Rodzice wiedzieli, że nie może Truskawka być daleko, więc przytulili swoje dzieci i obiecali, że jak tylko wszyscy nabiorą sił po sytym śniadaniu, to będą szukać dalej.
- Na co macie ochotę, bo idę nam naszykować posiłek - zapytała troskliwa mama.
- Płatki! Tylko szybko, nie marnujmy dużo czasu na jedzenie, bo ona boi się gdzieś tam sama! - krzyknęły dzieci.
- Dobrze - powiedziała mama i otworzyła szafkę, a tam  .... co? królik!
- Córciu, chodź zobaczyć!- zawołała  zachwycona mama.
- Gdzie?!- nie dowierzając, zapytała Ola.
     Dziewczynka przykucnęła przy nogach mamy, a tam ukazał się jej wielkim oczom śliczny, puchaty króliczek, który również przyszedł na śniadanie. Chrupał sobie spokojnie marchewkę z koszyczka z warzywami.




1 komentarz: