Następnego dnia był cudowny poranek. Jedyne co siedziało w
głowie Oli, to ... zobaczyć i
przytulić swojego nowego pupilka. Dziewczynka wstała, rozciągnęła się i pobiegła
do Truskawki.
- Cześć Truska...
Nie dokończyła zdania, bo Truskawki nie było. Roztrzęsiona pobiegła do sypialni rodziców, która był na
końcu korytarza .
- Mamo! Tato!
- Tak córeczko? Co tak wcześnie nas budzisz?- spytał ziewający tata.
- Truskawki nie ma w klatce! Nie wiem, gdzie się podziała?! Pomóżcie mi jej
szukać - prosiła zmartwiona Ola.
- Dobrze. Ubierzemy się i pomożemy ci szukać - powiedział tata. Ola podbiegła
do pokoju Stefana, weszła i usiadła na jego
łóżku.
- Stefan! Stefan! Wstawaj, musisz mi pomóc szukać Truskawki - powiedziała, budząc
go. Brat ziewnął i otarł oczy.
- Ola, czemu mnie budzisz? - spytał Stefan.
- Bo Truskawka uciekła! - krzyknęła Ola.
Tak wrzasnęła, że pies się zerwał.
Stefan wziął rękę Oli i poszli szukać Truskawki. Weszli do pokoju rodziców, którzy takze dołączyli do poszukiwań. Poszli na strych, gdzie było zimno i ciemno aż
przerażająco, że mogła Truskawka być tam sama. Jedak króliczki tam nie było. W łazience zajrzeli w każdy możliwy kąt. Nic
z tego. Tu również się nie schowała. Sprawdzili pod schodami, w salonie, a
nawet weszli do pokoju babci, która zaczęła się denerwować, bo weszli jej bez pukania.
- Przykro mi Olusiu. Nigdzie jej nie widać - powiedział Stefan. Wyszli nawet do
ogródka, bo może, jak mama zabierała suche pranie, przypadkiem wymknęła się
niczego nieświadoma, a teraz już jest samotna i przestraszona ta mała futrzana kulka. Stefan
patrzył w kolorowo kwitnących kwiatach, pod krzakami, za drzewami, na których
wisiał hamak....po prostu przepadła....
- Nie chcę nic mówić. ale ... trzeba zjeść śniadanie - powiedziała mama. Rodzice
wiedzieli, że nie może Truskawka być daleko, więc przytulili swoje dzieci i
obiecali, że jak tylko wszyscy nabiorą sił po sytym śniadaniu, to będą szukać
dalej.
- Na co macie ochotę, bo idę nam naszykować posiłek - zapytała troskliwa mama.
- Płatki! Tylko szybko, nie marnujmy dużo czasu na jedzenie, bo ona boi się gdzieś tam sama! - krzyknęły dzieci.
- Dobrze - powiedziała mama i
otworzyła szafkę, a tam .... co? królik!
- Córciu, chodź zobaczyć!- zawołała zachwycona mama.
- Gdzie?!- nie dowierzając, zapytała Ola.
Dziewczynka przykucnęła przy nogach mamy, a tam ukazał się jej wielkim oczom
śliczny, puchaty króliczek, który również przyszedł na śniadanie. Chrupał
sobie spokojnie marchewkę z koszyczka z warzywami.
Sprytna króliczka! Ciekawa historia! Brawo!
OdpowiedzUsuń